A wiecie, że już a chwilę nie będzie ciasta z wiśniami, tak
jak po tortach z kremem i truskawkami zostało tylko wspomnienie? Lato tak
strasznie się spieszy, tylko gdzie? Mam wrażenie, że nic nie robię tylko przycinam
to, co uschło i obrywam to, co przekwitło. Z nieba na zmianę, to deszcz, to
żar, komary wieczorami niemiłosiernie tną. Marudzę? Pewnie, że tak, bo niby
lato, a do wakacji jeszcze trzy tygodnie. Imperatyw przetwarzania mnie porywa,
choć nie wszystko przy tej pogodzie do przetwarzanie się nadaje. Chciałam
zrobić taka galaretkę porzeczkową, a wyszedł sok. Mam swoją kobiecą teorię,
dlaczego nie wyszło, tak jak wyjść miało, choć Mężowski się puka w czoło, ja
wiem lepiej. Jak zawsze ;)