czwartek, 2 października 2008



Nareszcie mam wrażenie, że odzyskałam jesień, ta szarość i chłodna wilgoć przyszły nie w czas i przybiły mnie ogromnie. Ogród czekał na porządki i ostatnie cięcia, trawnik na koszenie, cebulki wiosennych, zamknięte w szarych, papierowych torebkach niecierpliwie wpuszczały kiełki. Pąki róż, które nie zdążyły zakwitnąć, zaschły na krzewach a ich melancholijna dusza snuła się po ogrodzie.
A teraz "akcja orzech" zakończona pełnym sukcesem, obietnice tulipanów w ziemi (nie wszystkie, co ja zrobię z pozostałą resztą, Rozsądnej na zakupach nie było, a teraz obie R&R borykają się z problemem gdzieby to tu ....), kareta dla Kopciuszka wygrzewa się przed domem i tylko grzyby są wspomnieniem tamtej jesieni......