Okres świąteczny już decydowanie dawno za nami, ale jakoś nie mogę zapomnieć o niezapomnianym spotkaniu z rodziną. Przed każdym takim, podnoszę jakość doprowadzania mieszkania do stanu nadużywalności, i tłumaczę sobie, że Rodzina to też ludzie. I jest fajnie.
Spotykamy się raz, może dwa razy do roku. Ma być miło i sympatycznie, ale w tym roku zadałam sobie pytanie - Po co? No, po co, do cholery?
Skoro mamy rozmawiać o niczem, wystarczyłoby wymienić świąteczne uprzejmości drogą pocztową, kartką najlepiej, bo zbyt duża powierzchnia emalii skłoniłaby mnie do rozwlekłych wynurzeń o istocie mojego życia na przedmieściu i nie daj Boże problemach dnia codziennego. A tak karta pocztowa współczesna powierzchnie ma zdecydowanie ograniczoną. Gdyby jeszcze zdecydować się na taką z gotowymi życzeniami, to wystarczyłby właściwie tylko podpis i …data? Nie, nie przypuszczam, że jak ja przechowują, wiec bez daty.
Tymczasem buzi, buzi, Wesołego. A potem - no tak śniegu w tym roku nie ma, - no nie ma, -zdrowi jesteście, a co tam w szkole acha, to miło – no miło, jak jasna cholera miło. Ślicznie, lukrowanie jak piernik na choince nie my pierników nie lubimy, ale może serniczek…
Taki gładki świat, bezpieczny świat. W końcu każdy jest kowalem itd. Problemy? Środków nie zawsze stan wystarczający? W zasadzie jak ciężko, to sprzedać mogę sobie przedmieście w cholerę, założyć firmę produkującą łopatki do silników,a pomysł na usługi w kryzysie to bzdura, rzuciwszy w kąt pracę,(bo i tak marna), dzieci (no widzisz, a tak się martwiłaś, a wszystko w porządku / nic w porządku nie jest…/) i dom poszukać szczęścia indziej gdzieś itd. i w tym guście.
Próbowałam jeszcze czas jakiś tak jakoś porozmawiać, że aleeee...?, że bo.... Zanim do mnie dotarło, ze rozmawiać nie chcą. Gładko, z uśmiechem, korporacyjnie, wszystko w porządku, nasze problemy naszymi problemami, Uśmiechamy się, uśmiechamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz