Kiedy byłam dzieckiem dorośli mogli się mnie pozbyć na dwa niezawodne sposoby Pierwszy była książka - poczynając od elementarza Falskiego, któremu stan destruktu zaczytanego przez dwa pokolenia nie ujmował niczego, drugim - rodzinne albumy. Fotografia zawsze budziła mój niekłamany zachwyt, kochane twarze, mniej lub bardziej znani krewni, amanci moich ciotek "na wieczną duszy pamiątkę, szkolne koleżanki - pochłaniały mnie bez reszty. Jeśli odpowiednio długo nie absorbowałam sobą babci i mogła spokojnie zająć się domem i obiadem, to w nagrodę dostawałam opowieści o osobach ze zdjęć. Album był dowodem na istnienie młodego Dziadka, dziewczęcej Babci, sukni do pierwszej komunii z prawdziwego jedwabnego spadochronu, młodzieńczej fantazji wujaszka, która kosztowała go dwa dni paki itd. Po latach trafił w moje ręce i czeka na uporządkowanie i dopisanie historii. Cieszę się że tak się stało, bo "od zawsze" bałam się, że trafi do kogoś dla kogo będzie ważny mniej i w końcu wyląduje na śmietniku pamięci, lub co gorsza na handlu starociami.
Zdarza mi się kupować takie zapomniane twarze, bezimiennie dziewczynki i smukłe panny młode. Czasem kiedy przeglądam zdjęcia, myślę sobie co się z nimi wszystkimi stało, gdzie są ich bliscy i pamięć o nich. Szczerze mówiąc nie ma znaczenia, czy to fotografia wiejskiego wesela czy smukłej dziewczyny w eleganckim stroju do konnej jazdy. Każde z nich ulega niepamięci. Tak bardzo wszyscy się spieszymy, posiadamy.... Sentymentalnie mi, mimo wiosny.
poniedziałek, 30 maja 2011
czwartek, 19 maja 2011
MAJ stresztyk przyrody
Maj mamy cudny tego roku, choć jak zwykle w maju starzeję się nieodwracalnie, to maj uwielbiam, byłoby mi nieporównywalnie trudniej starzeć się jesienią, a w maju starzenie się złe nie jest. Uwielbiam maj za wszystko - za łagodność zapachów, bujność zieleni, łagodny szum pszczół, za brak precyzji w locie chrząszczy majowych.
Tylko w maju możliwe są takie spotkania...
Tylko w maju możliwe są takie spotkania...
wtorek, 3 maja 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)