Za oknami cudowna zima. Z nieba sypie się srebrzysty puch,
migocze pod nogami na ulicach pustawo, kilku sąsiadów odśnieża chodniki przed domami. Ja też. Prosta przyjemność. Wykopałam wąskie ścieżki, do karmników, bo ptaszki uwijają się przez cały dzień i dla tych którzy jutro będą musieli wyjść z domu. Wszystko na nic, bo śnieg tańczy w powietrzu. Ale co tam, tak mi dobrze. W oknach migotały ostatnie światła choinek. Na całej połaci cudny biały śnieg.
A jednak mi żal, że (...) nie suną już sanie
I nie ma już sań, i nie będzie już nigdy.
A żal...