Niedziela pochmurna i zimna, popołudniowa kawa z cynamonem ma przegonić jesienna senność i przeziębieniowe przygnębienie.
A dzień dziś zaczął mi się wcześniej od niedzielnej wyprawy na starocie. Zimno, ale sprzedająco/kupujących wcale nie było tak mało. Ceny różne, a towar strychowo-zachodnioeuropejski,choć tym razem nie było angielskiej starzyzny, która sama w sobie, była czym nowym w ubiegłym miesiącu.
Wróciłam z klamką do furtki i dwoma krzesłami - do odczyszczenia - ale stoją pewnie , no i ze słoikiem na jesienną nalewkę.
3 komentarze:
Witam!Czyzby na zdieciu byla owa klamka do furtki?Jest tak dziwna i niespotykana,ze strasznie mi sie podoba!Gratuluje zakupu,bo i ja chetnie zostalabym jej posiadaczka:-) Pozdrawiam cieplo.Ania
:) Witaj Aniu. Moja furtka ma podobne zawijaski, jakie są na twoich drzwiach i ta klamka, też by o nich pasowała.
A to cały urok wyprawy na starocie - nigdy nie wracam z tym, co chciałam kupić.
Właśnie się zorientowałam, że dodałaś moje bazgrołki do zakładek. Jest mi bardzo przyjemnie, zwłaszcza, że znalazłam się w doborowym towarzystwie. Fajnie, że chcesz się podzielić swoim niespiesznym światem na przedmieściu - zamierzam przychodzić jak najczęściej!! (ja też z tych niegnających...)
Prześlij komentarz